Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
,,Nic dwa razy” W. Szymborska
Ślub planowany na czerwiec, to zawsze ślub pełen soczystej, letniej zieleni i pięknych słonecznych chwil. Czerwcowa pogoda nie marudzi – jest ciepło, miło i suchutko. A przynajmniej tak powinno być. U Eweliny i Wojciecha prognoza okazała się trochę kapryśna. Albo deszcz albo mocne gradobicie połączone z konkretną burzą? Było, na samym początku. Ale czy zabrakło nam słońca i ciepła? Oczywiście, że nie. Ponadto -tego dnia czerwiec pokazał co potrafi. Oczywiście, jak tylko wyszliśmy z pięknego Sanktuarium Przemienienia Pańskiego w Cmolasie zrobiło się idealnie. Takie zwroty akcji lubimy!
Mimo zawirowań pogodowych nikt z weselników nie stracił dobrego humoru. Cały ślub przebiegł idealnie na luzie, spokojnie i z dużą dawką uśmiechu. Dodatkowo wszystko oprawione w idealnie dobrane i zrobione przez Ewelinę i Wojciecha dodatki. Takiego dopracowania detali nie widuje się często. Każdy bukiecik, każda wstążeczka i listek miały swoje miejsce. Tak idealni dopasowane, jakby stworzone w całości.
Magiczny ślub. A wesele? Istne szaleństwo!
Piękna oprawa to sprawa ważna i nadająca charakteru całej ceremonii. Ale jednak zawsze, zawsze najważniejsi są ludzie. Ludzie tworzący całą atmosferę i klimat wokół Pary Młodej. Ponadto Ewelina i Wojtek mają cudowną rodzinę i przyjaciół! Parkiet przy każdej piosence rozgrzany był do czerwoności. Przerwy? A po co to komu? Szaleństwo trwało od pierwszych chwil wesela. Tutaj należą się ukłony także dla zespołu, który z każdym kawałkiem podnosił temperaturę. Istne szaleństwo. A miejsce w którym odbyło się wesele? Tak cudownych lokalizacji jest naprawdę mało. Oczywiście – biel i drewno to połączenie, które jest zupełnie ponadczasowe i eleganckie. A do tego ten ogród! Wszystko tak cudownie dopracowane, dokładnie przemyślane.
Kochać kogoś, to jak wprowadzić się do nowego domu. Na początku człowiek zachwyca się tym, co nowe, każdego ranka się dziwi, że to należy do niego, jakby się bał, że w każdej chwili ktoś może wpaść przez drzwi i powiedzieć, że zaszła pomyłka, że wcale nam nie przysługuje takie piękne mieszkanie. Ale z biegiem lat fasada niszczeje, tu i ówdzie drewno pęka i już kocha się ten dom nie za to, jaki jest doskonały, tylko raczej dlatego, że nie jest. Człowiek uczy się jego wszystkich kątów i zakamarków. Jak otwierać drzwi, żeby klucz nie blokował się w zamku, kiedy jest zimno na dworze. Które deski w podłodze się uginają, kiedy się po nich stąpa, i jak otwierać drzwi szafy, żeby nie skrzypiały. To właśnie to, te wszystkie małe tajemnice sprawiają, że to naprawdę jest twój dom.
Fredrik Backman
Miejsce: Weranda Przyjęcia
Muzyka: Zespół Majster